Obrońca medycyny naturalnej walczący z wszechwładzą koncernów farmaceutycznych nad współczesną medycyną
Pochodzi z Rumunii, gdzie dorastał w otoczeniu nie skażonej natury, pośród której żyje do dzisiaj. Ma ufarbowane na fioletowo włosy, nosi fioletowe ubranie i chodzi boso. Przywodzi na myśli biblijnego Dawida, który zmagał się z Goliatem. Jest niepowtarzalny i konsekwentnie realizuje swój główny cel: „Przywrócić ludziom zdrowie w naturalny sposób”. Co skłania go do jego realizacji? „0d lat obserwuje jak przemysł farmaceutyczny w całej Europie skupia się głownie na zysku, a nie na leczeniu. Widzę, jak koncentruje się na tłumieniu objawów zamiast na usuwaniu ich przyczyn”. Takie myślenie wyjaśnia, dlaczego jego postawa przysparza mu tak wielu przeciwników.
Oskarża się go o naruszenie tzw. ustawy o naturalnych środkach leczniczych. Ale czym właściwie ona jest? To nic innego jak parawan ochronny przemytu farmaceutycznego. Mato tego, od roku 2011 istnieje dyrektywa w sprawie tradycyjnych ziołowych wyrobów medycznych, która oznacza odejście od wielu naturalnych środków leczniczych. Lobby przemytu farmaceutycznego w Unii Europejskiej znowu wygrało. Ludzie powinni to wiedzieć i nie wierzyć w obietnice przemysłu farmaceutycznego. Za to, że mówi ludziom podczas swoich wystąpień, że „ten lub tamten naturalny środek pomaga przeciwko takim lub innym dolegliwościom” jest ciągany po sadach przez bezdusznych i sowicie opłacanych przedstawicieli prawa, których najwyraźniej nie obchodzi zdrowie nie tylko ich samych, ale i ich rodzin. „Co jest złego w upowszechnianiu prawdy o darach natury?”.
Swoim ekstraktem z pestek winogron (OPC) pomaga potrzebującym uwalniać się od wielu chorób i dolegliwości, za co jest nieustannie prześladowany. „Nękają mnie procesami, chcą mi zabrać wszystkie pieniądze i zniszczyć mnie, ale to im się nie uda”. Pomógł już tysiącom ludzi i nie poddaje się.
W maju 2015 roku jego wrogom związanym z farmacja udało się wsadzić go na krótko do więzienia.
Te represje nie zniechęciły go jednak do realizacji jego misji. Jego klienci to często mocno zdesperowani ludzie, wobec których medycyna konwencjonalna bezradnie rozkłada ręce. Robert Franz skutecznie im pomaga i dla tego wielu ludzi żerujących na ludzkim nieszczęściu chce mu zamknąć usta. Ale on nie zamierza ustępować. Skąd u niego taka postawa? „Wychowałem się w dyktaturze, która robiła z ludźmi, co chciała” - powiada.
A tutaj podobno rządzi prawo i porządek. Dla tego warto walczyć o zdrowie ludzi”.
Na terenie swojej posiadłości w pobliżu Wurzburga w Bawarii udziela azylu licznym zwierzętom, o które się troszczy. „Oddaje w ten sposób naturze to, co ona daje ludziom w całej obfitości” - powiada.
Jest coraz bardziej znany w Europie, gdzie cieszy się coraz większym uznaniem. Niedawno gościł również w Polsce, gdzie wygłosił bardzo dobrze przyjęty wykład. Stale podkreśla, ze nawet lekarze są uzależnieni od przemysłu farmaceutycznego. „Znam lekarzy, którzy cierpią na uszkodzenia stawów i nie ufają przemytowi farmaceutycznemu. I przychodzą do mnie po pomoc, oczywiście potajemnie, tylnymi drzwiami” - mówi.
Gdy ktoś rzuca mu kłody pod nogi, stara się je po prostu omijać. Uważa, ze ludzie nie są skazani na przemysł i sami mogliby sobie pomoc, korzystając z darów natury. „Weźmy jako przykład ludy Amazonii, które nigdy nie widziały na oczy lekarza. Maja swoich medyków, którzy czerpią wyłącznie z natury”. W procesie leczenia równie ważne jest według niego, aby w wyważony sposób iść przez zżycie, eliminować stres, pic dużo wody i zażywać dużo ruchu na świeżym powietrzu. Dokładnie tak czyniły ludy pierwotne, które miary dzięki temu zdrowa psychikę i ciało.
„Choroba” - mówi – „Jest oznaka dysharmonii miedzy ludzka dusza i ciałem. Dlatego wiele osób ma dolegliwości z powodu wypalenia”. Oprócz ekstraktu z pestek winogron ma na to prosty przepis. Dużo ruchu na świeżym powietrzu, dzięki czemu organizm nasyca się tlenem, co z kolei sprzyja samoleczeniu. „Człowiek w odróżnieniu od maszyny stanowi stale odnawiającą się, subtelna materie”.
Jego rad zasięgają także psycholodzy, którzy chcą przybliżyć naturę swoim pacjentom. Uważa, że „depresja zwykle spowodowana jest zbyt mata ilością światła słonecznego”, co w naszej szerokości geograficznej dość często się zdarza. Jest przekonany, ze „terapia światłem może zdziałać cuda”.
Bywa zapraszany do szpitali na prośbę chorych lub ich krewnych, gdzie stosuje swoje preparaty. Lekarze nieraz byli bardzo zdumieni, kiedy pacjenci, którym dawali niewiele szans, wracali do zdrowia i ponownie aktywnie korzystali z życia.
„Pochodzimy przecież z natury” – mówi. – „I to ona przygotowała dla nas najlepsze preparaty”.
Obecnie planuje budowę centrum szkoleniowego we współpracy z klinika naturoterapeutyczna, gdzie ludziom przekazywana będzie wiedza o ich miejscu w naturze i o tym, jajka rozumieć i korzystać z jej darów. Ludzie musza się sami przekonać do sił natury. To element procesu leczenia i jednocześnie coś, co może pozwolić im wziąć własne zdrowie w swoje ręce.
Chce działać nie tylko w swoim centrum podczas seminariów, ale także prowadzić wykłady w kraju i za granica. Coraz więcej sympatyków zyskuje również dzięki swoim reportażom telewizyjnym. Audycje te nadawane są na jego własnym kanale telewizyjnym.
Wbrew wszelkim przeciwnościom Robert Franz kroczy niezłomnie boso swoja droga zgodnie ze swoim powołaniem i wola.