l1 l2
STRONA GŁÓWNA O FIRMIE O METODZIE ARTYKUŁY CIEKAWOSTKI KONTAKT

art_027

   Tytuł czasopisma:

   Miesiąc / rok:

   Numer / Seria:

NEXUS

WRZESIEŃ - PAŹDZIERNIK / 2013

5 / ( 91 )

ORGANIZM POTRZEBUJE SUBSTANCJI NATURALNYCH

Na seminaria Jerzego Zięby przychodzą profesorowie, lekarze rodzinni, przyjeżdżają pacjenci, których choroby medycyna akademicka uznała za przewlekłe lub nieuleczalne. Podaje on informacje - poparte wynikami badań - że można takim chorobom zapobiegać, że można je leczyć przy użyciu prostych metod, wykorzystując substancje naturalne. Tak było również podczas seminarium w auli Jana Pawła II Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, które 8 listopada br. zorganizowali Janusz Zagórski i Fundacja „Dobre Wibracje”.

JERZY ZIĘBA od ponad 20 lat zajmuje się naturoterapią, szczególnie w odniesieniu do naturalnych metod leczenia i zapobiegania chorobom przewlekłym i nowotworom. Książkę „Ukryte terapie” dedykuje zarówno pacjentom, rodzicom i wszystkim dbającym o zdrowie, jak i lekarzom (dla nich są informacje rozszerzone, są także odnośniki do materiałów źródłowych, niektóre z kodami mozaikowymi). Zaznacza przy tym, że jego celem jest przekazanie informacji i prosi, by wykorzystywać je pod okiem lekarzy.

Jestem daleki od wszelkich spiskowych teorii, niemniej mam wrażenie, że wiele informacji jest ukrywanych - mówi Jerzy Zięba. - To prawda, że niektóre dotyczą nowych badań, sprzed zaledwie trzech czy pięciu lat, co dla medycyny jest jak mgnienie oka, ale dużo innych zostało poznanych i opisanych wiele lat temu. Jednak z jakichś powodów nie wiedzą o nich ani pacjenci, ani lekarze. Bezsprzeczne jest, że w ciągu ostatnich stu lat medycyna akademicka dokonała w pewnych dziedzinach ogromnego postępu, np. w diagnostyce, chirurgii, rehabilitacji, medycynie ratunkowej. Jeśli natomiast chodzi o choroby przewlekłe, jesteśmy tam, gdzie dziesiątki lat temu, a w niektórych przypadkach wręcz się cofnęliśmy. Osobiście uważam, że tragedią ludzkości jest to, że farmacja nie służy już medycynie, jak w dawnych czasach, lecz medycyna służy farmacji. Zapomniano o podstawowej sprawie, że organizm człowieka nie cierpi na chorobę z powodu braku leku, lecz z powodu braku substancji naturalnych, których brak do tej choroby doprowadził. Przy użyciu chemicznych środków leczy się symptomy, nie docierając do przyczyn chorób. Tymczasem organizmowi do prawidłowego funkcjonowania nie potrzeba aspiryny, heparyny, statyn i tysięcy innych sztucznych związków, lecz witamin, minerałów i pierwiastków śladowych, tłuszczy i białek, czystego powietrza i czystej wody, a nade wszystko naturalnej żywności. To z żywności, wody i powietrza powinien uzyskiwać on wszystko, czego potrzebuje. Niestety, są one, jakie są, stąd niedobory substancji naturalnych.

Medycyna jest sztuką, piękną samą w sobie

Jakie informacje, nieznane większości pacjentów, a bardzo często i lekarzom, przedstawia Jerzy Zięba?

- Czy miażdżyca tętnic jest odwracalna? - Oczywiście, że tak - odpowiada.

- Czy przyczyną miażdżycy jest cholesterol? - Oczywiście, że nie.

- Czy możliwe jest obniżenie ryzyka wystąpienia nowotworów o co najmniej 50%? - Jest możliwe.

- Czy da się obniżyć o 80 proc. ryzyko wystąpienia cukrzycy Typu 1 u dzieci? - Da się.

- Czy można wyleczyć reumatoidalne zapalenie stawów bez stosowania sterydów lub innych środków przeciwzapalnych? Można.

- Czy możliwe jest wyleczenie chorób uznawanych za nieuleczalne, jak na przykład Hashimoto (przewlekłe zapalenie tarczycy) czy choroba Gravesa-Basedowa (nadczynność tarczycy)? - Jest możliwe.

- Czy można wstrzymać rozwój takich chorób, jak stwardnienie rozsiane czy toczeń? - Wiele wskazuje, że tak.

Skąd ta wiedza? Jerzy Zięba nie jest dyplomowanym lekarzem medycyny. Jest samoukiem. Od ponad dwudziestu lat zasypia i budzi się z podręcznikami medycyny, śledzi i analizuje wyniki badań i innych publikacji medycznych (w języku angielskim, który zna doskonale przez wiele lat mieszkał w Australii). Jego determinacja w zdobywaniu wiedzy jest tak duża, że aby wyjaśnić lub zgłębić dany problem, potrafi dotrzeć do naukowców-noblistów.

Jego fascynacja medycyną zaczęła się od dociekań na temat cholesterolu. Nawiązał wtedy kontakt z mieszkającym w Szwecji dr. Uffe Ravnskovem, autorem książki The Cholesterol Myths, którą później przetłumaczył (polskie wydanie nosi tytuł Cholesterol - naukowe kłamstwo).

- Dla mnie medycyna jest sztuką, piękną samą w sobie - mówi. - Jestem w niej zakochany od ponad dwudziestu lat i każdego dnia fascynuje mnie ona coraz bardziej. Bo oto znowu dowiaduję się o czymś skutecznym w leczeniu człowieka, bezpiecznym i często bardzo tanim. Nie mogę przejść koło tego obojętnie.

Co ma królik do cholesterolu?

- W latach 60 ubiegłego wieku przeprowadzono w Stanach Zjednoczonych badania, w których podawano królikowi pokarm z dużą ilością cholesterolu. Efekt był taki, że królik - zwierzę roślinożerne - zdechł. Wyciągnięto z tego w niosek, że cholesterol szkodzi. To oczywiście bardzo duże uproszczenie, ale dobrze obrazuje nieporozumienia dotyczące cholesterolu - mówi Jerzy Zięba i podkreśla, że cholesterol nie jest i nigdy nie był przyczyną miażdżycy, zawałów i całego zespołu nazywanego chorobą niedokrwienną serca.

Wiadomo, że cholesterol jest transporterem białek niezbędnych do budowy i regeneracji tkanek. Obniżając jego ilość, zmniejszamy dowóz niezbędnych elementów budulcowych. Czy ma to sens?

- Niestety, sprawy przybrały taki obrót ze względów finansowych, gdy przemysł farmaceutyczny odkrył, że można zarobić duże pieniądze, obniżając poziom cholesterolu. A krytycznym momentem jest sprawa normy (200 mg/dl), którą ustalono podczas kongresu w Stanach Zjednoczonych - bez uzasadnienia! Świadkowie ze świata naukowego przyznali później, że zrobiono to podczas rozmów kuluarowych, mając na względzie pieniądze przeznaczone na badania. Obawiano się, że jeśli norma będzie zbyt wysoka, np. 250 (taką opcję rozważano), za mało osób będzie kwalifikowało się do badań i fundusze zostaną obcięte. Przyjęto zatem 200 i następnego dnia 16 milionów Amerykanów miało za wysoki poziom cholesterolu - opowiada Jerzy Zięba.

Mimo ujawnienia tego oczywistego skandalu, przyjęta wówczas norma dalej obowiązuje (tyle wynosi m.in. w Polsce), a lekarze masowo przepisują statyny.

- Nie powinno się tego robić - uważa Jerzy Zięba. – Statyny to substancje, które - mówiąc w uproszczeniu - doprowadzają do tego, by cholesterol nie powstał. Jednocześnie mają szkodliwy wpływ na mięsień sercowy, wymiatają z organizmu koenzym Q10 potrzebny m.in. do tworzenia energii (np. w mięśniach), a neurolodzy zauważają związek pomiędzy statynami, a różnego rodzaju neuropatiami (napisało o tym już około 5 tysięcy neurologów). W abstrakcie dla lekarzy z badań klinicznych nad statynami jest informacja: próby wątrobowe w normie. Nie ma natomiast takiej, że w czasie badań ustalono 3-krotnie rozszerzoną normę prób wątrobowych. Mało który lekarz o tym wie, bo nie studiuje przecież wielostronicowych raportów.

Sprawdzonym sposobem na naturalne wyregulowanie jego poziomu jest jedzenie żółtek jaj (w takiej postaci, by nie były one ścięte).

Jerzy Zięba wskazuje, że wysoki poziom cholesterolu jest swego rodzaju markerem.

- Organizm (głównie wątroba) przyspiesza produkcję cholesterolu nie bez przyczyny. Powodem większego zapotrzebowania na cholesterol są stany zapalne, chociaż nie tylko. A zatem wysoki poziom cholesterolu we krwi jest najczęściej właśnie wskaźnikiem, że w organizmie dzieje się coś niepokojącego. Należałoby więc poszukać przyczyny, a nie sztucznie obniżać poziom markera. Są badania, które pokazują, że niski poziom cholesterolu prowadzi do agresji. Stwierdzono również, że im wyższy jego poziom u star, szych kobiet, tym dłużej one żyją. A statystyki wyraźnie pokazują, że na zawał serca w takim samym stopniu umierają ci, który mają wysoki poziom cholesterolu, jak i ci, którzy mają niski. Trzeba też pamiętać o zależności, że im więcej cholesterolu dostarczamy organizmowi z pożywieniem, tym mniej wątroba go produkuje (i odwrotnie). Sprawdzonym sposobem na naturalne wyregulowanie jego poziomu jest jedzenie żółtek jaj (w takiej postaci, by nie były one ścięte), nawet po pięć dziennie. I od razu dodam, że nie spotkałem osoby z nietolerancją na żółtko jaja (jest to niezwykle rzadkie), nietolerancja może być na białko.

Jaki poziom cholesterolu powinien nas zatem niepokoić?

- Uważam, że jeśli jest on powyżej 330, trzeba się zastanowić dlaczego.

Co ma żołądek do zawału serca?

- Bardzo istotnym czynnikiem (choć oczywiście nie jedynym) zwiększającym ryzyko miażdżycy i zawału serca jest za wysoki poziom homocysteiny, co powoduje stany zapalne w naczyniach. Tu z kolei przyjęta norma jest zbyt wysoka - do 15µmol/l. Z mojej wiedzy wynika, że jeśli jest jej więcej niż 8 µmol/l, to już sygnał, że w organizmie czegoś brakuje. Homocysteina jest produkowana w zwiększonych ilościach, gdy mamy niedobory witamina B6, B12 i kwasu foliowego (notabene, w naturze występują one razem m.in. właśnie w żółtku jaja). Te trzy elementy powinny być w organizmie w odpowiednich proporcjach. Sposób na obniżenie ilości wytwarzanej w organizmie homocysteiny jest zatem prosty i tani, dawki wyżej wymienionych witamin powinny być dobrane w zależności od jej poziomu.

Podczas rozmów z młodymi lekarzami, Jerzy Zięba zadaje często proste z pozoru pytanie: Jaki jest związek między żołądkiem a zawałem serca? I nie zawsze uzyskuje odpowiedź.

- Środowisko żołądka ma być kwaśne, żołądek ma produkować kwas solny - podkreśla. - Jeśli pH w żołądku jest na poziomie 1,5-2, to funkcjonuje on bardzo dobrze, jeśli wzrasta do 3,5 i więcej, zaczynają się problemy z trawieniem. I na przykład witamina B12 wchłania się tylko wtedy, gdy mamy dobrze zakwaszony żołądek. Jeśli nie, w organizmie jest jej niedobór, zwiększa się produkcja homocysteiny, a wraz z nią - ryzyko wystąpienia miażdżycy.

To oczywiście nie jedyny problem związany z niedostateczną kwasowością żołądka.

- Jeśli żołądek nie produkuje wystarczającej ilości kwasu solnego, upośledzone jest trawienie białek. A jeśli białko nie zostało dotrawione, posiekane na aminokwasy, to - mówiąc obrazowo - gnije w układzie pokarmowym. A jeśli takie białko dostanie się do krwi, nasz organizm zaczyna je atakować. Objawami są np. egzemy lub niby-astma, która astmą nie jest. Czasami więc nie potrzeba wziewnych steroidów, wystarczy zakwasić żołądek (np. 1/3 szklanki wody z 2 łyżkami octu z jabłek pić 15 minut przed posiłkiem).

Co zatem z masowo stosowanymi lekami na zgagę?

- Neutralizując kwasowość żołądka, występujemy przeciwko naturze i robimy sobie krzywdę - mówi Jerzy Zięba. - Bywają sytuacje, gdy trzeba sztucznie zneutralizować soki żołądkowe, ale są one stosunkowo rzadkie. To te środki, w przeciwieństwie do wielu substancji naturalnych, powinny być na receptę.

A o tym, dlaczego witamina D jest darem od Boga, że bez witaminy K2 wapń nie będzie wbudowywał się w kości, lecz w tętnice i że na blaszce miażdżycowej nie ma śladu tłuszczu zwierzęcego (badania opublikowane w „The Lancet”).

Tekst i zdjęcie Jolanta Podsiadła