6 NIESAMOWITYCH KŁAMSTW O KTÓRYCH PRZEMYSŁ SPOŻYWCZY CI NIE MÓWI !!!
Działalność przemysłu spożywczego bazuje na serii kłamstw, w które większość ludzi po prostu woli wierzyć. Oto sześć takich kłamstw, którymi próbuje się nas z powodzeniem karmić.
- Miód, który jemy, i przyprawy, których używamy, są fałszywe.
- Przeciętny kurczak sprzedawany w detalu jest napompowany dziwnymi płynami.
- Mięso, które kupujesz, może być zrobione ze sklejonych skrawków.
- Sprzedawany w sklepach łosoś jest najczęściej barwiony na różowo.
- Wołowina Kobe naprawdę nie istnieje.
- Oliwa z oliwek jest fałszywa.
Jeśli nie jesteś na tyle szczęściarzem, aby mieć własny pszczeli rój lub udać się do lokalnego sklepu organicznego, w którym możesz dostać miód prosto z ula, ten, jaki kupujesz najprawdopodobniej pochodzi z Chin. Wszystkie pyłki, które posiada ten miód, są filtrowane w celu ukrycia jego pochodzenia, a następnie dodaje się syrop kukurydziany i sztuczne słodziki. Federal Drug Administration (FDA) informuje, że substancja, która nie zawiera żadnego pyłku, nie może być legalnie nazywana „miodem”, ale większość przetestowanych „miodów” największych detalistów nie zawiera nawet jego śladu.
Następnym produktem, który jest syntetyzowany, okazuje się sos sojowy. Produkcja właściwego sosu sojowego to długi, żmudny proces. Sztucznego trwa tylko trzy dni i ma on znacznie dłuższy okres trwałości. Jest zrobiony z hydrolizowanego białka roślinnego, uzupełnionego o karmel, sól i syrop kukurydziany.
Jeszcze gorzej wygląda sprawa z przyprawą o nazwie szafran. Prawdziwy szafran może kosztować do 10.000 dolarów za funt, ale nawet „najwyższej jakości” szafran zawiera tylko około 10% tego prawdziwego. Zwykle są to zmielone kawałki roślin zmieszane z autentycznym szafranem, czasami może to być też żelatyna o smaku szafranu, która wygląda dokładnie tak samo, dopóki nie dodasz wody. Wtedy całkowicie się rozpuszcza, pozostawiając mdły posmak.
Od dziesięcioleci zdecydowaną większość drobiu „wzbogaca się” innymi substancjami, w tym odpadami mięsa wołowego i wieprzowiny. W większości przypadków kurczak jest pompowany solanką oraz „wzmacniaczami smaku”. Metoda ta nazywa się „wypełnianiem” i w branży od lat 70-tych ub. wieku okazuje się standardową praktyką. Wyjaśnia się to tym, że do kurczaków dodawane są „soki”, ponieważ w przeciwnym razie byłyby one zbyt suche i gumowate. Nikt natomiast nie mówi o tym, że mięso jest celowo gorsze, bo z hormonami wzrostu (szybkość) - a przez to tańsze w produkcji.
Poza tym firmy spożywcze często „spulchniają” swoje kury tak, że dodatkowe substancje mogą stanowić do 30% całkowitej masy ptaka. Ponadto substancje te czterokrotnie zwiększają poziom sodu w mięsie. Niestety, jeśli składniki „wypełniaczy” da się opisać jako „naturalne”, to cały kurczak może zostać zaprezentowany jako w 100% naturalny.
W przemyśle mięsnym funkcjonuje substancja o nazwie transglutaminaza, używana przez kucharzy, którzy czasem muszą połączyć różne części dania po ugotowaniu. Substancji tej używa się do sklejania skrawków mięsa, swego rodzaju „patchworku”, który przypomina jeden solidny kawałek. Ponieważ omawiany tu proces nie pozostawia żadnych śladów i nikt nie wymaga, by uwzględniano go w wykazie składników, istnieje minimalna szansa na to, że dowiesz się, iż w twoim mięsie znajduje się transglutaminaza. Powoduje to, że nie tylko płacisz za „doskonały” kawałek mięsa, który składa się z resztek, ale też nie ma szans wyśledzić źródła zatrucia pokarmowego.
Łosoś nieoznakowany jako dziko złapany, był hodowany na „diecie” w postaci granulek do akwarium, co czyni jego mięso mdłym w smaku oraz szarym. Granulki, którymi karmi się te ryby, są farbowane z pomocą barwników opracowanych przez farmaceutycznego giganta Hoffman-La Roche oraz dobierane z palety kolorów, które wybiera się na ścianę w sklepie z farbami. Około 95% łososia atlantyckiego uprawia się obecnie w sztucznych warunkach, natomiast 100% jest barwiona. Łosoś to nie jedyne jedzenie poddawane takim zabiegom. Słynny drób Franka Perdue o „zdrowym, złocistym kolorze” zostaje wzbogacony mieszanką płatków nagietka, jak też barwników. Chleb pszenny barwi się z pomocą melasy i brązowego cukru, a ser cheddar zawdzięcza swą pomarańczową barwę starannie dobranej mieszance barwników. Również mięso jest barwione na czerwony odcień.
Jeśli mieszkasz w Stanach Zjednoczonych, Europie lub Australii, nie jadłeś prawdziwej Kobe. Surowe zasady, które mają zastosowanie w trakcie produkcji tej wołowiny, nie są zgodne z prawem USA, co sprawia, że takie mięso staje się produktem nielegalnym. Z wyjątkiem Macao, Kobe okazuje się dostępne wyłącznie w Japonii, lecz nawet tam możemy mieć trudności, by je kupić. Nazwa „Kobe” podlega regulacji wyłącznie w Japonii, w związku z czym w innych krajach używa się jej, i to w sposób legalny, w przypadku bardzo różnych towarów.
Piractwo oliwne to jedno z najbardziej dochodowych przedsięwzięć włoskiej mafii — co sprawia, że większość oliwy z oliwek, jaka znajduje się na rynku, jest poważnie rozcieńczona albo podrobiona. Mówi się, że Joe Profaci, jeden z szefów mafii, który był znany jako „Król Oliwy z Oliwek”, stanowił inspirację dla postaci Don Vito Corleone, znanej z „Ojca Chrzestnego”.
Obecnie oliwa z oliwek to w 80% olej słonecznikowy. Co więcej: jesteśmy tak przyzwyczajeni do fałszywej oliwy z oliwek, że smakosze najpewniej odrzuciliby czysty produkt, uważając, że smakuje sztucznie. Wychodzi na to, że przemysł oliwny można z powodzeniem przyrównać do... przemytu kokainy.
Tłumaczenie: Olga Ka
Źródło: http://massreport.com/6-creepiest--lies-the-food-industry-isnt-telling-you-glue--meat/
Wersja polska:
http://wolna-polska.pl/wiadomosci/szesc-niesamowitych-klamstw-ktorych-przemysl-spozywczy-mowi-klejone--mieso-2014-11